Napoleonki i kremówki - znamy je wszyscy. I lubimy. Jednak odmienne nazewnictwo stosowane w różnych regionach nie daje wielu ludziom spokoju. Językoznawcom badającym źródła lingwistyczne. Etnologom poszukującym korzeni kulturowych. Ba - nawet historykom kościoła, którzy w sprawie kremówek toczą spory od ponad dwudziestu lat!
Kremowa wojna polsko-polska
Wojna o nazewnictwo ciastek to typowa nasza polsko-polska wojenka o? nic. A dokładnie jest to jeden z wielu sporów warszawsko-krakowskich.
Obie słodkości są przysmakami w tych miastach i regionach, ale prosząc o napoleonkę w Krakowie można dostać kawałek ciasta Napoleon, którego cechą charakterystyczną jest różowy krem przyrządzany na białkach - coś jak peerelowski krem do ptysiów, tylko zabarwiony na róż majtkowy.
W niektórych domach w regionie krakowskim Napoleon to deser przygotowywany z 16 cienkich płatów ciasta kruchego zagniatanego z dodatkiem zimnej wody i octu oraz kremu maślanego
z dodatkiem budyniu i kajmaku, którym owe 16 placków się przekłada. Napoleon jest pyszny, ale nijak ma się do napoleonki.
W Warszawie napoleonka to deser zrobiony z dwóch upieczonych płatów ciasta francuskiego, między które wykłada się puszysty krem śmietanowy lub maślano-budyniowy. Z kolei na hasło "kremówka" w stolicy możemy dostać ciastko wypełnione kremem śmietanowym. Jakby zamieszania było mało czasem można kupić napoleonki lub kremówki z dwiema warstwami kremu: budyniowym i śmietanowym.
Warszawskie napoleonki
Ich historia sięga czasów międzywojnia. Przy ulicy Świętokrzyskiej naprzeciw Placu Napoleona (dzisiaj to plac Powstańców Warszawy) mieściła się ponoć cukiernia o nazwie "Napoleonka", której firmowym deserem było ciastko przyrządzone z ciasta francuskiego z kremem budyniowym, posypane cukrem pudrem lub lukrowane. Czy tak było faktycznie? Nie wiadomo. Pewne jest jednak, że z Napoleonem ten polski deser nie ma nic wspólnego.
Kremówki papieskie
Gdyby Jan Paweł II mógł przewidzieć, że swoimi słowami przyczyni się do zaognienia sporu napoleonkożerców z kremówkożercami, to pewnie w 1999 roku podczas pielgrzymki do Ojczyzny nie opowiedziałby o kremówkach, na które po maturze chodził z kolegami z klasy. Po słowach papieskich popularność kremówek eksplodowała, a szala zwycięstwa w wojnie kremówki-napoleonki zaczęła się przechylać na korzyść tych pierwszych.
Jednak do czasu. Jak to w naszym cudownym kraju bywa kremówki też podzieliły naród. Dość szybko powstała oddzielna kategoria pod nazwą kremówki papieskie (w Wadowicach są one nazywane kremówkami - oczywiście - wadowickimi).
Kremówkowi ortodoksi uważają, że ten rodzaj ciastek zawsze musi zawierać krem budyniowy.
Napoleonka z Neapolu rodem
Istnieje także teoria, że sporne ciastka z kremem nazywają się napoleonkami przez pomyłkę a raczej przez lenistwo. Otóż miejscem, dla którego charakterystyczny jest wypiek tego rodzaju deserów jawi się włoski Neapol. Być może nazwę neapolitanka wymawiano na tyle niedbale, że skrócono ją do napoleonka? Nie wiadomo. Pewne jest, że w Polsce bez mapy regionalizmów ani rusz. Czy komuś jednak bardzo przeszkadza różne nazewnictwo? Nie powinno, wszak obojętnie o co poprosimy, zawsze dostaniemy pyszotę!
A może zamiast zakupów w cukierni sami zdecydujecie się na przygotowanie
napoleonki vel kremówki vel neapolitanki?