Szlachetne obżarstwo, czyli jak Święty Marcin zasłużył się łasuchom |
Zwyczaj ów przyjął również kościół katolicki w Polsce, a pieczone rogale miały być symbolem podkowy, którą zgubił koń szlachetnego rycerza świętego Marcina.
Rycerz Marcin żyjący w IV wieku pochodził z Węgier, ale większość życia spędził we Włoszech i Francji. I wcale świętym od razu nie był, a wręcz o to nie zabiegał. Ochrzcił się mając 23 lata - wcześniej rodzice się temu sprzeciwiali. Walczył w legionach rzymskich, ale to zajęcie mu nie odpowiadało. Odszedł ze służby, zaszył się w pustelni i rozpoczął skromne życie zakonnika.
Opowieści o jego szlachetnych czynach i pobożności dotarły do papieża i ten postanowił uczynić Marcina biskupem. Marcin niechętny pełnieniu zaszczytnych funkcji długo ukrywał się, ale w końcu biskupem został. Po śmierci okrzyknięty świętym jest patronem pasterzy, rolników i opiekunem ptactwa, głównie gęsi.
Za życia stał się sławny dzięki wspomaganiu biednych - raz oddał swój rycerski płaszcz biedakowi, innym razem wspomagał żebraków sowitymi datkami. Na pamiątkę jego działalności poznańscy cukiernicy od wieków kultywują zwyczaj rozdawania rogali najbiedniejszym mieszkańcom stolicy Wielkopolski.
A gęsina? Dzień Świętego Marcina ustanowiono w VII wieku na pamiątkę jego pogrzebu, który miał miejsce 11 listopada. To ważny czas dla mieszkańców wsi - zakończono żniwa, spichlerze pełne są ziarna, ptactwo i zwierzęta domowe mają mnóstwo pożywienia, więc przybierają na wadze.
W średniowiecznej Polsce był to czas płacenia podatków. Określenie: "Na świętego Marcina tłusta jest gęsina" było nie tyle stwierdzeniem faktu dotyczącego produkcji rolnej, co symbolem nawołującym płatników danin do uiszczania rocznych powinności wobec króla czy księcia oraz kościoła. W owych czasach podatki płacono w formie naturalnej, a wśród przynoszonych danin bardzo często były gęsi. Wyklute na wiosnę przez lato i jesień pasły się na zielonych łąkach i karmione były ziarnem. Na 11 listopada gęsi były duże, tłuste, dorodne.
Poborcy podatkowi mieli z nimi nawet pewien problem - gęsi było tak dużo, że musieli on wydawać uczty, podczas których serwowano pieczoną gęsinę. Uczestnikami uczt byli często ludzie ubodzy - gęsi pomagały bogaczom realizować się charytatywnie i uzyskiwać przez to odpusty kościelne.
Podstawowy przepis na pieczeń z gęsi nakazywał nadziać ptaka kwaśnymi jabłkami, natrzeć solą i czosnkiem a następnie piec w ogniu do miękkości i uzyskania rumianej skórki.
Wjazd na białym koniu w porzekadle ludowym miał oznaczać początek mroźnych i śnieżnych dni. W naszym zmieniającym się klimacie rzadko Marcin nam śnieg przynosi, ale za to mamy rogale Marcińskie. Poznań i okolice wypiekają ich w tym dniu 250 ton. Ile rogali wypieka się domach - nikt nie policzy.
Aby móc sprzedawać wyrób o nazwie rogal Marciński trzeba mieć specjalny certyfikat potwierdzający umiejętności cukiernicze. Obecnie takimi uprawnieniami legitymuje się niewiele ponad 100 firm. Ale kto nam zabroni zrobić własne rogale ze sprawdzonego przepisu, nazwać je Marcińskimi i delektować się nimi do woli, tak jak gęsiną raczyli się uczestnicy średniowiecznych biesiad.
Autor tej strony udostępnia przepisy za darmo. Korzystaj więc z nich do woli.
Jeżeli udostępniasz przepis z tej strony podaj jej adres ( www.kielkismaku.pl ) - to zupełne minimum jakie możesz zrobić, aby pokazać, że szanujesz pracę innych.
Jeżeli serwis jest dla Ciebie pomocny poleć go innym - będą Ci wdzięczni.
--- Powrót do wyszukiwania przepisów